środa, 4 czerwca 2014

O kilku gratach złożonych do kupy...

Napisałem kiedyś, dawno już temu, że rower to pewna ilość różnych materiałów, które miały szczęście go stworzyć, zamiast bycia po prostu modernistycznym wieszakiem na ubrania, czy w gorszym przypadku bębnem pralki w pralni pani Zosi na skrzyżowaniu ulic Cholera Wie Gdzie z Jakąkolwiek.
Wciąż myślę, że każdy starty, lub zryty kawałek gumy z moich Continentali przeżywał ekstazę zapewniając mi przyczepność w niewyrozumiałym terenie Velebitu.

Cały rowerowy biznes jest wyjątkowy. To fakt, że każdy o swojej pasji tak napisze, ale za nie każdą pasją kryją się tak skomplikowane procesy, jak właśnie za moją. 
Żeby zbudować współczesny rower, któremu każdy z nas chętnie dałby czadu, potrzeba ludzi, których wiedza jest na poziomie inżynierów z teamów F1. Potrzeba tych samych programów i tych samych materiałów, ale najważniejsze - tej samej klasy specjalistów. 
Także bohaterowie mojej pasji są dość specyficzną grupą atletów. Dosiadają oni maszyny marzeń i katują je do granic. Często swoich. Jednak w przeciwieństwie do gwiazd FMX, czy bliżej naszego podwórka - żużlu, zarabiają nieporównywalnie mniej, przy tych samych konsekwencjach dla zdrowia. 
Cameron Zink powiedział, że analizując ryzyko, jakie ponosi każdy rider podczas Red Bull Rampage i jego wynagrodzenie - można się tylko poczuć niedocenionym. Automatycznie dodał też, że każdy z nich i tak zrobiłby to samo - czyli wspiął się na szczyt i pokonał go w dół po najbardziej szalonej linii, nawet, gdyby tylko kumple patrzyli. Bo, jak w naprawdę nielicznych sportach - oni robią to, bo bardzo tego chcą. 
I wreszcie ja - koleś, który nie potrafi pozbyć się roweru z głowy nawet na jeden dzień. On jest we mnie, jest moją częścią, bez której cholera wie co bym teraz robił w życiu. Mi podobnych jest bardzo wielu, ale nie tak wielu, jak fanów piłki nożnej...

Rower może być dla nas czymkolwiek. Sposobem na dotarcie do pracy, na przykład. Albo elegancką, stalową dirtówką do odreagowania stresu na pumptracku. Może być środkiem transportu podczas pokonywania świata dookoła. Może nas zabrać na szczyt, który widzimy z okna. Może nas obudzić do życia. Poukładać nas podczas czterogodzinnego treningu. Dać nam w dupę do odruchów wymiotnych. Unieść nas ponad wszystko. Może pomóc w szpitalu, kiedy przykuty do łóżka oglądasz serię NWD.
Rower nawet sprawi, że piwo lepiej smakuje. I da ci przyjaciół. Jeśli twoja dziewczyna też ma rower, możecie razem pojechać na wycieczkę. Rower spłucze cię do zera, ale może też dać ci pracę.
Możesz nim po prostu zawieźć sadzonki na działkę. Możesz... I możesz też...

Możesz też wsiąść na niego i po prostu pojechać gdzieś, gdzie nagle się zatrzymasz i strzelisz dwa zdjęcia, jak ja na przykład zrobiłem wczorajszego późnego popołudnia. Tak po prostu. Bo chciałem sobie przez te piętnaście minut popedałować...

 
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz