A więc montaż... Znowu.
Od rzucenia cum w Volos minęło pięć miesięcy. Pięć! W tym czasie zdążyłem postawić stopy na znanych z "Mamma Mia" wyspach Skiathos i Skopelos, wrócić do bazy w Sukosanie, gdzie oficjalnie zakończyłem sezon i zabrałem się za prace przygotowujące Thirteen do zimy. Jesień wyparła lato, dni stawały się coraz krótsze, padało jeszcze częściej niż latem, choć myślałem, że już częściej się nie da - unurałem więc rower i siebie w chorwackim błocie, ten ostatni raz wjechałem w miejsca, za którymi miałem tęsknić następne miesiące. Wszedłem w Velebit i zszedłem pogrążony w myślach o przyszłym sezonie, o tym, czy zmienię bazę, czy nie, czy jeszcze kiedyś wrócę w to "moje miejsce na ziemi". Wziąłem udział w nurkowaniu, podczas którego 'uwolniliśmy rybę'.
Później niż kiedykolwiek wróciłem do domu.
Tydzień - tyle czasu w nim byłem. Pewnego dnia po prostu pojechałem spotkać się z instruktorem w centrum nurkowym Gdynia Dive i dwa tygodnie później napisałem:
Safari Brothers & North.
Egipt, Morze Czerwone, 14-21 listopad 2014.
Kiedy patrzę za okno, gzie odcienie szarości ociekają wilgocią, gdzie gnije złota polska jesień, gdzie niczemu żyć się już nie chce, tylko schować głęboko, zasnąć najlepiej i obudzić się wiosną... Zamykam oczy. Wdech... Wydech... Błękit przeszywany białą smugą powietrza...
Ucieczka idealna. Zawiśnięcie w toni, w próżni morza. Uciekłem z Planety Ziemia na Planetę Ocean, tam, gdzie ludzie od zawsze szukali wytchnienia od nieatrakcyjnych, „ziemskich spraw”.
Ucieczka idealna. Zawiśnięcie w toni, w próżni morza. Uciekłem z Planety Ziemia na Planetę Ocean, tam, gdzie ludzie od zawsze szukali wytchnienia od nieatrakcyjnych, „ziemskich spraw”.
Niestety, tekstu do dziś nie skończyłem.
W nieprzemakalnej kopercie pojawiły się nowe plastiki nurka AOWD i specjalizacji Deep Diver.
Skończył się bardzo udany rok... Nowy przywitałem z Narzeczoną w Luksemburgu. Nigdy wcześniej tam nie byłem, a nowe miejsca zawsze cieszą. Mają tam świetne piwo, piękne panoramy, lodowisko i niewiele innych atrakcji. Zatęskniłem za Gdynią, bo to naprawdę Moje Miasto.
Nieprzemakalna koperta czeka na jeszcze jeden plastik - radiooperatora SRC VHF, o inny wciąż walczę, ciężko idzie...
Nie będę ukrywał, że znudziła mi się już zima i dziś znów zacząłem marzyć o tym, że tak naprawdę to wcale mnie tu nie ma, że ja i wszyscy moi bliscy żyjemy w Kalifornii. Prawda jest jednak taka, że ni chu-chu. Niestety. Witam w teraźniejszości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz