wtorek, 17 lutego 2015

Bajki o sobie.

Siedziałem dniami na dupie. Odwiedzałem ludzi, o których nie mam wiele do powiedzenia, przemierzałem znane mi trasy w tą i z powrotem załatwiając kilka spraw dziennie, żeby coś robić, ale nie zrobić wszystkiego, bo coś muszę robić dnia następnego. Obrastałem w zniechęcenie, lenistwo i zacząłem wierzyć w legendy.
W tym zdrętwieniu kuszę siebie, żeby wyrwać się do lasu, zacząć odbudowywać formę. Biegać, jeździć, pływać, oddychać głębiej, oddychać w ogóle! Bo teraz to tylko sączę powietrze - myślę sobie.

Jest dobrze - dzień jest wyraźnie dłuższy, powietrze mroźne, niebo słoneczne. Tylko jechać! Ale nie dziś. Dziś pójdę pobiegać. Jak się tyle czasu nic nie robi, to w sumie wszystko jedno. 
Zegar bije i faktycznie dłuższy dzień się przydaje. Ruszam się w końcu i biegnę. Podbiegając pod górkę łapczywie wdycham powietrze. Myślę sobie - do bani. Wysiłek fizyczny sprawia radość wtedy, kiedy mamy formę. Wtedy nie męczy nas cokolwiek, a naprawdę godne potu, ambitne cokolwiek. I tu zaczynają się bajki... Biegnę i przypominam sobie moje prywatne wyczyny sprzed lat, wiedząc, że w tej chwili padłbym i zdechł na trasie. Zjadłyby mnie niedźwiedzie, w pizdu, po mnie. 
I tak truchtam sobie, wiedząc, że dziś to tylko pół godziny, czym się w sumie pocieszam. Żałosne, bo w innej bajce przejechałem kozak maraton, co się patrzy, w górach, jak się patrzy. A dziś? Dziś niedźwiedzie. 

To jest nawet pewna forma motywacji. Chęć powrotu tam, gdzie legendarny rycerz zawsze dawał sobie radę. W Internecie pełno jest inspiracji. Jest taka ekipa - Camp 4 Collective - ci kolesie robią filmy, że buty same się wiążą i wynoszą twoje nogi w stronę przygody. Tylko, że kiedy jesteś już tam... męczysz się na pierdołach. Zastanawiasz się, czy nie wolałbyś być wolnym od tych wszystkich genialnych filmów i po prostu robić swoje, po swojemu. Odkrywać - nie powielać. Wyrżnąć orła, zakląć i następnym razem zrobić inaczej - być może lepiej. 

Ale jest coś, co dodaje mi otuchy. Bo dziś naprawdę ruszyłem z domu i wbiegłem do lasu. I siedzę tu teraz, klepię głupoty w klawiaturę i kurde - czuję się dobrze.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz