piątek, 22 listopada 2013
O kawie gdziekolwiek.
Kiedy już wrócicie z biegania i weźmiecie prysznic, żeby nie robić w polskim mieszkaniu afrykańskiego Konga, może Was podkusić, by zerknąć na zegarek. Jeśli ulegniecie pokusie, ten trzymający nas w ryzach cham, bez owijania w bawełnę powie, że jeszcze w pip przed Wami, zanim będzie można wskoczyć w piżamę. Żeby nie popaść w alkoholizm, trzeba się czymś zająć...
Zawsze chciałem mieć możliwość wypicia kawy w miejscach cichych, z epickimi panoramami, albo po prostu, żeby dodać trochę uroku i klimatu na wyrypie, kiedy epicko to tylko leje - na przykład. Mój bardzo dobry kumpel - inż. Karis, sprezentował mi kiedyś zgrabną kafeterkę i tym sposobem zrealizował połowę zachcianki. Dwa dni temu, zupełnie niespodziewanie, wszedłem w posiadanie spirytusowego palnika i tym oto sposobem moje życie stało się kompletne.
Jak gdzieś jadę, lubię się spakować możliwie lekko i sensownie, w myśl zasady, że "wyrypy kochają przygotowanie". W plecaku wszystko ma swoje miejsce i jedynymi nieużytymi gratami mają być narzędzia i mikro apteczka. Po co coś ma latać i dzwonić, kiedy rżnie się dobry zjazd! A o tym, jak najmniejsza pierdoła potrafi zagotować pod czachą wie każdy, kto choć raz
wspinał się dłużej, niż nogom się podobało.
I dlatego, między innymi, w piękny listopad, zamiast do barku, sięgnąłem pod zlew, po zupełnie inne procenty. I zrobiłem badanie naukowe! Ha! A oto wyniki:
Moja kafeterka mieści 160 ml wody, która zamienia aromatyczny proszek w ciemnobrązowy napój bogów.
1.0 ml denaturatu pali się na łyżce 1 minutę 29 sekund, ale palnik wszystko zmienia i do zagotowania wody w kafeterce potrzeba tylko 4.0 ml denaturatu, który pali się aż 10 minut. Czad.
Polecam takie szopki! Nie wpływają źle na wątrobę ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Potrójne espresso i ogień z dupy! ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak jakieś niecałe dwa lata temu mówiłeś: "teraz brakuje mi tylko palnika!" :D Myślałeś, myślałeś.. i wymyśliłeś ;) masz sposób na kawkę hen hen od gazu i prądu :) mega!
OdpowiedzUsuńd
Nasza kuchnia zamienia się w laboratorium... ale za cenę idealnego espresso gdzieś w idealnym miejscu i czasie, może ; )
OdpowiedzUsuńB.