poniedziałek, 24 marca 2014

Polsko-Słowacka Interpretacja Austriackiego Weekendu.

Oi! Heineken!

Wyjmij piwo z plecaka. Dowiedz się, że stacja benzynowa jest otwarta tylko do 23:00. Włócz się po okolicy i w ekscytacji opowiadaj o tym, co tak cię ekscytuje. Captain will navigate you through the night! Tequila nigdy nie jest sama! Już jasno. Wózek sklepowy! Dzwon!

- "O Stary, dzięki, że ogarnąłeś mnie do spania!"
- "Ja Ciebie?! Ja myślałem, że to Ty ogarnąłeś mnie! HA!"

Rower. Dobre żarcie, tematy wylewają się jeden po drugim. Piwo.
Na jednym stole Austriacy, Polak, Meksykanin, Szkot i Hiszpańskie pomarańcze. Oi! Heineken!
Włącza się wędrowanie. Wędrujesz.
I'm never drinking again...! Scotty do know!

Polski kościół. Wzruszam się na widok Polaków, którzy jako chyba jedyny naród na świcie, tak mocno potrafi się zjednać. Aż niemożliwe wydaje się to wszystko, co znam tam, daleko w kraju ojczystym.
Take a course on your captain! Trójkąt Bermudzki w Wiedniu. Cocktail Bar. Dopiero otworzyli, ale co tam! Brak muzyki nie przeszkadza. O ilu to rzeczach i jak intensywnie można z niektórymi rozmawiać! Ah, ta stara prawda - szoty tequili nigdy nie są w pojedynkę...! Rachunek. Leje, późno już. Stacja.
Późniejszego pociągu już nie ma. Niestety, trzeba się żegnać. Twój przyszły szwagier to zajebisty facet.
Wracasz. Cicho. Nic nie jedzie do domu. Jedziesz najbliżej domu, jak tylko metro chce cię zabrać. Tramwaje nie jeżdżą. Pięć kilometrów. To dużo. Za dużo, jak na syna mojej matki!

Ekwador. Grupa ludzi. Zaczepka. Nagle kumple. Beka.
Nocnego nie ma i cholera wie, kiedy będzie. Idziesz... Taksówka. Ręka. Jedziesz.

Alarm. Cztery godziny snu to za mało dla starszego dżentelmena!

Nie - spokojnie.
Nasza impreza się tak nie kończyła ;)

Bardzo jestem zmęczony tym intensywnym i jakże dobrym weekendem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz