niedziela, 9 marca 2014


Wstań z łóżka po porządnie odespanej imprezie urodzinowej kolegi. Zdziw się, że dopiero dochodzi dziesiąta, a ty już czujesz się na siłach wstać. Bądź z siebie zadowolony, że wyszedłeś wcześniej, kiedy imprezka zeszła nieco z poziomu. Nikt się przecież nie obraził. A ty masz cały zdrowy dzień...

Załóż coś na siebie. Coś, w czym ci najwygodniej i w czym wyglądasz dobrze - niedziela jest. Przekręć pedały z szosówki do swojego podekscytowanego górala. On już wie, że jedziecie na spacer i szuka smyczy, którą mógłby pogryźć przed wyjściem.

Jedź. Nie ważne gdzie, ale jeśli wpadnie ci do głowy pomysł, żeby udokumentować w zdjęciach Dunaj, to chwyć ten pomysł. Jedź i ciesz się, że jedziesz. Przypomnij sobie wczorajsze sześć godzin w siodle i uśmiechnij się z sentymentem do samego siebie. I do kogoś, kto wystawił palce z kierownicy, pozdrawiając cię. 

Nie ważne jak, gdzie , na czym, ile. Ważne, że świat się do ciebie uśmiecha poprzez lekki wiatr, ciepło słońca, błogi stan duszy. Jedź...

1 komentarz:

  1. Aż wstyd mi, że dopiero teraz to czytam. To najpiękniejszy wpis na blogu jaki czytałam (no offence sis). Dobry podkład muzyczny, parę dobrze zmontowanych zdjęć i filmików i wszystkie firmy rowerowe klęczą przed tobą błagając o taką reklamę. Chylę czoła!

    OdpowiedzUsuń