niedziela, 30 marca 2014

Best friends 4ever. I wcale nie LOL.

Wczoraj pomyślałem sobie, że mam naprawdę wielu dobrych przyjaciół, a oto, jak do tego doszedłem...



Stock Car Racing jest dla mnie stosunkowo nową odmianą sportu motorowego, choć wiem o jego istnieniu już jakieś dwa lata. Nie będę tu pisał, jakich sztućców należy używać do jego konsumpcji, ale napiszę, że jak już dopadniesz swoją porcję, to będzie ci smakować. 
Więc wczoraj, korzystając z faktu, że pracowałem przy tych "wariatach" i znam "wariatów mechaników", pozwoliłem się zabrać z nimi na promocyjne - nazwę to: dni otwarte. Spędziłem większą część dnia na torze żużlowym, pomagając w czym mogłem, robiąc zdjęcia i patrząc, jak te małe wyścigówki latają bokiem na łukach toru. Aha - i bym zapomniał - jeździłem nimi! I to jest czad!
Słowa "ogień z dupy" nabrały teraz jeszcze więcej... ognia! To jest ciężkie do opisania.
Także dzień miałem udany, a żeby dobry dzień uczcić, po powrocie do warsztatu, po zamknięciu wszystkich obowiązków - wyciągnęliśmy sprezentowaną nam flaszkę śliwkowego sznapsu i rozpracowaliśmy ją w wyścigowym tempie, czemu nie ma się co dziwić, bo było nas sześciu chłopa pełnych dobrych emocji.

Moja ukochana Bejbe Narzeczona miała tego dnia urodziny. Niestety nie mogliśmy świętować ich razem, ale z pomocą Internetu, mogliśmy je świętować w ogóle. Co jest dobrą rzeczą. Serce rośnie, kiedy ktoś tak bliski też może pochwalić się udanym dniem. I tu już jesteśmy bardzo blisko rozwiązania zadania. 
W jednej chwili odezwali się ludzie, z którymi z całą pewnością nie wezmę ślubu, ale bez których moje życie byłoby biedne, jak milioner na środku oceanu w przeciekającej tratwie ratunkowej, której atest wygasł dwa lata przed tragedią, a woda pitna skończyła się minionego popołudnia. I kur*a rekiny też są!

Po kliknięciu zielonej słuchawki, w jednej chwili Wiedeń, Barcelona i w tej chwili równie egzotyczna Bydgoszcz i moja ulubiona Gdynia stają się jednym miejscem, którego stolicą jestem ja sam z moim nieskończenie wielkim uśmiechem na modnie nieogolonym ryjku.
W takich chwilach wiem, że nie ważne gdzie jestem, nigdy nie jestem sam. Dla takiego włuczykija, jak ja, świadomość tego, bywa bezcenna. Dziękuję! 

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz