czwartek, 9 stycznia 2014

Gdyby nie Ryan Leech...


Mam to szczęście w życiu, że mogę być "gdzieś". Mam też szczęście mieć pasje, które nie dość, że zabierają mnie w to "gdzieś", to jeszcze mi to "gdzieś" pokazują. Podpowiadają gdzie to moje kolejne "gdzieś" mogłoby być...

Roam produkcji The Collective ma osiem lat i właśnie tyle lat temu pierwszy raz go obejrzałem z oczami wielkimi, jak piłki tenisowe i szczęką w niekończącym się grymasie: łaaaaał...
Długo czekałem na ten film, w ogóle był to chyba pierwszy rowerowy film, na który czekałem świadomie, czyli widziałem te wszystkie zapowiedzi w Internecie, czytałem teksty z przygód podczas kręcenia materiału itd. Chciałem go nawet puścić na ekranie lokalnego kina, ale okazało się to niemożliwe z przyczyn technicznych... Szkoda, bo to klawy film i ze swoim klimatem pasuje na wielki ekran, jak czerwone rękawiczki do czerwonej ramki gogli.
Ryan Leech ma tam swój fragment w Pradze. Jeździ tam tak, że niech mnie diabli, jeśli Danny Macaskill nie znalazł w nim inspiracji. Trial w mieście ma sens!

I ten film tak szeptał od czasu do czasu, że Praga to piękne miasto i powinienem je kiedyś zobaczyć... Szeptał osiem lat, aż w końcu...
Długa to historia o tym, jak moja siostra znalazła swój kąt w Pradze, długo też będę jej wdzięczny za gościnę ;)
To miasto ma wiele dobrego w sobie. Stare miasto i wszystkie jego klasyki, jak Most Karola, nakarmią do syta pasjonatów architektury. Ja uwielbiam dobre piwo, więc byłem w raju, a mój portfel nie lubi kuracji odchudzających i stolica Czech wcale takich nie stosuje. Dzielni Wojakowie Szwejkowie Na Deskorolkach, czyli czescy skejci, mają tam swoją miejscówkę znaną w całej Europie - Stalin, więc jak ktoś podróżuje z boardem, to proszę bardzo. I ten luuuz... Ludzie są spokojni, nie natarczywi, więc nawet w sercu rynku z rozłożonym jarmarkiem świątecznym, nie ma się wrażenia przygniecenia. Czesi (Czeszki :P) nie grzeszą też specjalnie urodą, więc śmiało można się wybierać w parach i nikt o nikogo nie będzie zazdrosny ;) 

Sylwester to jeden z najlepszych terminów, by ruszyć się gdzieś, gdzie zawsze chciało się być. Jest czas, jest powód i jest coś "ekstra" w tym, bo przecież to sylwester.
Czy to jest daleko? Raczej nie. Z Gdyni do Murzasichla w Polsce jest dokładnie tyle samo kilometrów i w pewnie jeszcze nie jedno miejsce. A trasa znacznie przyjemniejsza, bo co to za przyjemność stać na "Zakopiance"?

Także... Byłem w Pradze. Spełniłem marzenie :)
Na własne oczy widziałem kadry z filmu The Roam.
A poza tym... To był sylwester, więc bawiłem się dobrze!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz