sobota, 11 stycznia 2014

Na rower...

"Choć na rower" - sam siebie wołam...

Mimo zimy, bardziej jesień. Jest ciepło, mokro, nawet jakieś zardzewiałe liście na drzewach wciąż wiszą... Na trasach na pewno błoto cieszy się na spotkanie, jakieś małe gałązki, patyki chcą zagrać na dolnej rurze ramy. Ścieżkowy blues... Krople na szybach okularów, mokre rękawice i cholera - tak - tyłek też mokry, ale co tam...
Słyszę jak deszcz stuka w kask. Jak woda z ulicy siorbie pod oponami, zanim wjadę w ścieżkę. Ten klejący dźwięk, jaki wydają koła jadące po lepkiej ziemi... 

Chyba osiągnąłem już taki poziom stęsknienia za rowerem, że zapomniałem, ile pracy potrzeba włożyć w niego po jeździe w takich warunkach. 
To dobrze, że zapominamy o minusach, choćby trwały dwa razy tyle, co radocha z plusów. Bardzo dobrze...


A jeśli, jakimś cudem, nie widziałeś jeszcze Life Cycles to pora to zmienić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz