- Gotfryd, co zamierzasz zrobić z tą patelnią? - Zapytałem, kiedy wychodząc, spostrzegłem przyrząd kuchenny na szafce w przedpokoju.
- Wyrzucić. Zobacz, widzisz te ślady? To po umyciu w zmywarce.
Tak oto wszedłem w posiadanie patelni :D
Może ma ślady na rączce, która nie wytrzymała zbyt wysokiej temperatury, ale co mnie to obchodzi? Jestem estetą, ale będę potrafił żyć z tą patelnią w jednej kuchni :P
Tak oto pomału "urządzam się" w Wiedniu. Właściwie mam już wszystko, czego potrzebuję, a nawet więcej, bo bez Coca-Coli da się żyć, a właśnie raczę się nią po obiedzie. A propos obiadu!
Odrobinę brakowało mi małego śmietnika w łazience. Takiego na waciki do uszu, których namiętnie używam każdego wieczora. Ponieważ częścią składową obiadu jest (w sumie to była) fasolka, wykorzystałem puszkę po niej i voila - piękny śmietniczek o kolorze metalu szlachetnego, idealnie pasujący do jasno-drewnianej półki na stuff hehe
Dobrze jest... ;)
A Cezik znów robi weekend :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz