Czytacie Szymonbika? Jak jeździcie bajem po szosach i dbacie o wysoki poziom endorfin, to powinniście tam zajrzeć chociaż od czasu do czasu - jeśli tego nie robicie.
Ja po szosach jeżdżę często, ale nie sprawia mi to tyle frajdy, co koszenie zjazdów górskimi szlakami. Szosa zawsze była łatwo dostępna i łatwa w planowaniu, w łydę też ładnie szło - dlatego szosa była i jest. Teraz, od kiedy jestem szczęśliwym posiadaczem roweru CX, mojego Canyona Inflite, obutego w "opony szosowe na każdą porę roku", stałem się z tego wszystkiego członkiem klubowiczów szoski.
Nie żeby mi to przeszkadzało, ale kurde, Szymon, jakbyś zerknął na ten wpis i zechciał pochylić się nad problemem: Błotniki a Euro Pro.
Bo ja jestem z MTB. W kolarstwie górskim nie ma błotników. I dobrze, bo to wygląda tragicznie, a ja jestem estetą. Ale teraz, "z tego wszystkiego", jestem też "szosówkowcem", pada, bo to kurde zima jest i kaszana na drogach, stary już też jestem, bo zacząłem myśleć, że nie warto moknąć, jak nie trzeba, a przecież błotniki są i to nawet, o w mordę, ale tak: dedykowane temu rowerowi. Wiotkie też są i składało się je, jak namiot po kilku głębszych :P
Szymon, ja ich nie lubię, bo mi się nie podoba rower z błotnikami.
Szymon, ja ich nie chcę zdejmować, bo jestem starszym dżentelmenem i moknąć nie chcę też.
Szymon, te błotniki to Trzepactwo, czy Zimowe Euro Pro?
A teraz weekend! Idę na miasto! xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz